Psiarantanna day 1
Kwarantanna day 1
Na początku krótkie przedstawienie postaci:
Tola - moja psinka, głowna bohaterka mojego bloga
Lola - moja druga psinka, starsza sunia
Ti - moja młodsza siostra
Mysia - moja druga siostra, najmłodsza
Tata/Pan - mój tata
Mama/Pani - moja mama
Wiki - suczka sąsiada, przyjaciółka Toli
Dziwne. Bardzo dziwne. Od kiedy moje dziewczynki zostają w domu w środku tygodnia? Przecież zawsze gdzieś znikały, a teraz Bum! I nie znikają! Na pewno coś się stało. O! Może mój pan będzie wiedział. A nie, przecież on nigdy nic nie wie. Zawszę, kiedy chcę się go o coś spytać, to on wyrzuca mnie na zewnątrz. Ale wiem kto może wiedzieć. Ten ktoś w przeciwieństwie do mnie zawszę ogląda Wiadomości.
(Tola)- Cześć Lola! Wiesz może, co się stało?
(Lola)- Wszyscy powariowali przez tego wirusa made in china.
(Tola)- Ale że aż tak?
(Lola)- Strasznie panikują, bo, cytuję "jest już DRUGIE zachorowanie!".
Przesadzają! Tyle zamieszania o jakiegoś tam wiruska. Z drugiej strony mam dziewczynki całe dla siebie. Ale pewnie to potrwa najwyżej dwa dni...
(gość z TVN)- Uwaga! Mamy informację, że kwarantanna ma potrwać co najmniej dwa tygodnie!
Jej!!! Dziewczynki są moje przez następne dwa tygodnie!
(Ti)- Toli! Chodź, to cię uczeszę!
Nie!!! Zapomniałam o skutkach ubocznych. Nuda. Dziewczynki będą musiały znaleźć sobie jakieś zajęcie. A ja niestety jestem na pierwszej linii ognia! Trzeba wiać! Kiedy mama otwiera drzwi szybko prześlizguję się przez szparę i pędzę co sił w nogach. Wolność!
Tak przemija cały ranek, popołudnie i wieczór. Kiedy zaczyna się ściemniać wracam do domu i kładę się spać.
Mija pierwszy dzień naszej "psiarantanny".